Wspomnienie prof. dr. hab. Mirosława Kofty o dr Barbarze Malak-Minkiewicz

14 08 2025
Kategoria: Aktualności Wydziału
Dzielimy się wspomnieniami prof. dr. hab. Mirosława Kofty o zmarłej niedawno dr Barbarze Malak-Minkiewicz.
Odeszła Pani dr Barbara Malak, Prodziekan Wydziału Psychologii w okresie Stanu Wojennego (1981-1983). Byliśmy wtedy w pierwszej ekipie dziekańskiej, tuż po powołaniu Wydziału Psychologii UW (w miejsce Instytutu Psychologii UW). Przewodził ekipie Janusz Grzelak, Dziekan, a prócz Basi Malak – tworzyli ją jeszcze Prodziekani Teresa Szustrowa (od spraw organizacyjnych i finansów) i ja (od spraw naukowych).
Były to czasy niezwykłe – Karnawał „Solidarności” i jego powolny zmierzch jesienią 1981-go roku. Stan Wojenny sprawił, że ekipa dziekańska spędzała czas nie tyle na zwykłej pracy dla Wydziału, ale na salach sądowych, broniąc naszych studentów aresztowanych za opór przeciwko dyktaturze (np. udział w manifestacjach przeciwko WRONie, drukowanie i rozrzucanie ulotek, i inne formy nielegalnej działalności; wówczas najczęściej bronił naszych studentów młody prawnik, mecenas Dubois).
W całym oporze naszego środowiska przeciwko zapędom dyktatorskim i Stanowi Wojennemu szczególną rolę odegrała Basia Malak, uwielbiana przez studentów. Na skutek zaangażowania w ruch pierwszej „Solidarności”, który uważany był przez ówczesne władze za śmiertelne zagrożenie dla ustroju (co kilka lat później okazało się prawdą!), Basia uznana była – obok Janusza Grzelaka – za główną inspiratorkę anty-systemowych protestów studenckich na UW jeszcze przed Stanem Wojennym.
(już w Stanie Wojennym, cała ekipa dziekańska została przez Komitet Centralny PZPR zaklasyfikowana za główne gniazdo „ekstremy antykomunistycznej” na Uniwersytecie Warszawskim, co doprowadziło do poważnie rozważanego w KC, i omal nie zrealizowanego, pomysłu rozwiązania naszego Wydziału, czyli – mówiąc po prostu – zwolnienia wszystkich pracowników i wyrzucenia studentów – z możliwością, rzecz jasna, ponownego przyjęcia, ale tylko niektórych).
Ale miało być o Basi, a nie o całej historii politycznej wspomnianego okresu. Jednak obie sprawy są ze sobą ściśle splecione: Basia, jako działaczka „Solidarności”, ale też niezwykle lubiana przez studentów Wydziału i bojowa Pani Prodziekan, została uznana za wroga ustroju i internowana. Początkowo w więzieniu na Białołęce (donosiliśmy tam jej prowiant i nowości wydziałowe), potem – w ośrodku internowania dla kobiet w Gołdapi. Po pół roku internowania (o ile dobrze pamiętam, był to koniec sierpnia 1982), wróciła – wyobraźcie sobie Państwo – na stanowisko Prodziekana Wydziału Psychologii ds. studenckich, i sprawowała tę funkcję do końca! (czyli do podania się całej naszej ekipy do dymisji w listopadzie 1982 go roku – byliśmy szantażowani bliskim rozwiązaniem Wydziału przez KC PZPR i ówczesnego rektora UW).
Wspominam Basię jako wspaniałą osobę, wielkiego serca, o niezwykłym wprost zaangażowaniu w sprawy społeczne. Dzięki niej (a także dzięki Januszowi Grzelakowi i Teresie Szustrowej i innym osobom) poczuliśmy się wszyscy na Wydziale – studenci, badacze i wykładowczy, jak i inni zatrudnieni – jedną rodziną. Słowo „solidarność” stało się wówczas nie tylko nazwą związku zawodowego, ale czymś, co żywo odczuwaliśmy na co dzień. Był to z pewnością niezwykły epizod w historii naszej społeczności. prof. dr hab. Mirosław Kofta
Były to czasy niezwykłe – Karnawał „Solidarności” i jego powolny zmierzch jesienią 1981-go roku. Stan Wojenny sprawił, że ekipa dziekańska spędzała czas nie tyle na zwykłej pracy dla Wydziału, ale na salach sądowych, broniąc naszych studentów aresztowanych za opór przeciwko dyktaturze (np. udział w manifestacjach przeciwko WRONie, drukowanie i rozrzucanie ulotek, i inne formy nielegalnej działalności; wówczas najczęściej bronił naszych studentów młody prawnik, mecenas Dubois).
W całym oporze naszego środowiska przeciwko zapędom dyktatorskim i Stanowi Wojennemu szczególną rolę odegrała Basia Malak, uwielbiana przez studentów. Na skutek zaangażowania w ruch pierwszej „Solidarności”, który uważany był przez ówczesne władze za śmiertelne zagrożenie dla ustroju (co kilka lat później okazało się prawdą!), Basia uznana była – obok Janusza Grzelaka – za główną inspiratorkę anty-systemowych protestów studenckich na UW jeszcze przed Stanem Wojennym.
(już w Stanie Wojennym, cała ekipa dziekańska została przez Komitet Centralny PZPR zaklasyfikowana za główne gniazdo „ekstremy antykomunistycznej” na Uniwersytecie Warszawskim, co doprowadziło do poważnie rozważanego w KC, i omal nie zrealizowanego, pomysłu rozwiązania naszego Wydziału, czyli – mówiąc po prostu – zwolnienia wszystkich pracowników i wyrzucenia studentów – z możliwością, rzecz jasna, ponownego przyjęcia, ale tylko niektórych).
Ale miało być o Basi, a nie o całej historii politycznej wspomnianego okresu. Jednak obie sprawy są ze sobą ściśle splecione: Basia, jako działaczka „Solidarności”, ale też niezwykle lubiana przez studentów Wydziału i bojowa Pani Prodziekan, została uznana za wroga ustroju i internowana. Początkowo w więzieniu na Białołęce (donosiliśmy tam jej prowiant i nowości wydziałowe), potem – w ośrodku internowania dla kobiet w Gołdapi. Po pół roku internowania (o ile dobrze pamiętam, był to koniec sierpnia 1982), wróciła – wyobraźcie sobie Państwo – na stanowisko Prodziekana Wydziału Psychologii ds. studenckich, i sprawowała tę funkcję do końca! (czyli do podania się całej naszej ekipy do dymisji w listopadzie 1982 go roku – byliśmy szantażowani bliskim rozwiązaniem Wydziału przez KC PZPR i ówczesnego rektora UW).
Wspominam Basię jako wspaniałą osobę, wielkiego serca, o niezwykłym wprost zaangażowaniu w sprawy społeczne. Dzięki niej (a także dzięki Januszowi Grzelakowi i Teresie Szustrowej i innym osobom) poczuliśmy się wszyscy na Wydziale – studenci, badacze i wykładowczy, jak i inni zatrudnieni – jedną rodziną. Słowo „solidarność” stało się wówczas nie tylko nazwą związku zawodowego, ale czymś, co żywo odczuwaliśmy na co dzień. Był to z pewnością niezwykły epizod w historii naszej społeczności. prof. dr hab. Mirosław Kofta